Audictus Voyager - recenzja słuchawek klasy DJ Monitor


Audictus Voyager - recenzja słuchawek klasy DJ Monitor

Audictus Voyager - Budowa i wykonanie

Zawartość opakowania

Samo pudełko jest tu niemal identyczne jak w modelu Leader, a różnice sprowadzają się jedynie do odmiennych grafik i danych umieszczonych na opakowaniu. Zawartość także jest bardzo zbliżona, z tą różnicą, że zamiast trzech kabli otrzymujemy tylko dwa, czyli przewód ze sprężynką i złączem jack 6,3 mm (ten posłuży nam do bardziej stacjonarnego słuchania muzyki) oraz kabel z wielofunkcyjnym kontrolerem z mikrofonem, który korzysta ze złącza 3,5 mm minijack (ten przeznaczony jest do bardziej mobilnych zastosowań). Szkoda jednak, że tutaj również nie pokuszono się o jakiekolwiek etui ułatwiające przenoszenie słuchawek i wymienne welurowe pady, które lepiej sprawdziłyby się przy upalnej pogodzie (ekoskóra wzmaga pocenie) i często są po prostu preferowane przez użytkowników. 

Design i konstrukcja

Pod względem designu Voyager jest bardzo podobny do Leadera, choć szybko dostrzec można tu również zasadnicze różnice. Ponownie otrzymujemy średniej wielkości konstrukcję, utrzymaną w całości w czarnej kolorystyce. Obudowa muszli i elementy pałąka wykonane są z twardego matowego plastiku i jedynie szyna służąca do regulacji długości opaski jest metalowa. Niemniej słuchawki zdają się całkiem solidne i nie budzą obaw o trwałość. Jeśli zaś uważnie zaczniemy przyglądać się szczegółom, dostrzeżemy pewne niedoskonałości w wykończeniach, które nie rzutują mocno na ocenę, ale w pewnym stopniu odkrywaj, iż nie mamy do czynienia z produktem klasy premium. Na duży plus zaliczyć trzeba możliwość złożenia konstrukcji, za sprawą muszli, które możemy obrócić na drugą stronę oraz o 90 stopni, dzięki czemu wygodnie opierają się o klatkę piersiową po zdjęciu ich z głowy. Nieco monotonne wzornictwo przełamuje zaś wzór ze schodzących się do środka okręgów na zewnętrznych częściach muszli, w centrum których umieszczono logo marki.

W tym przypadku nauszniki mają bardziej okrągły kształt niż w modelu Leader, ale wciąż są sporych rozmiarów i dość komfortowo mieszczą typowe małżowiny, okalając je w całości. Gąbki łatwo dopasowują się do kształtu naszej głowy, pokryto je zaś miękką i przyjemną w dotyku ekoskórą, a poza tym są odpowiedniej grubości, co w tym przypadku jest o tyle istotne, że ucho od głośnika dzieli jedynie cienka warstwa materiału. Uwag nie mamy także do wykonania opaski, która jest elastyczna i podobnie jak pady wyściełana od wewnętrznej strony gąbką, która pokryta została miękką ekoskórą. Warto dodać, że zastosowana sztuczna skóra jest dobrej jakości i została obszyta w istotnych miejscach. Dobrze sprawdza się też skokowa regulacja pałąka, z wyraźna podziałką, ułatwiająca dobór długości z obu stron.

Producent w tym przypadku nie pokusił się o żadne dodatkowe przyciski czy rolki do zmiany głośności umieszczone na słuchawkach i w ich dolnej części znajdziemy tylko stosowne gniazda. W przypadku lewej muszli jest to „duży” jack na sprężynowy kabel, a na prawej umieszczono złącze minijack na krótszy przewód z kontrolerem, który sprawdzi się głównie ze smartfonem. Sam kontroler jest bardzo podstawowy, gdyż posiada zaledwie jeden wielofunkcyjny przycisk, który służy jako pauza/play oraz do odbierania i kończenia rozmów telefonicznych (szkoda, że nie możemy za jego pomocą regulować głośności słuchawek). W ogólnym rozrachunku design Voyagera jest bardzo neutralny i bardzo zachowawczy, ale dzięki temu ma szansę trafić w gusta szerokiego grona odbiorców, choć z drugiej strony raczej nie będzie przykuwać wzroku. Tak czy inaczej, wykonanie jest naprawdę przyzwoite, konstrukcja solidna, a dobór materiałów nie budzi zastrzeżeń, choć miejscami można nieco czepiać się wykończenia szczegółów. Wydaje się jednak, że słuchawki mogą nam posłużyć latami, co uznać trzeba za duży plus.  

Spodobało Ci się? Podziel się ze znajomymi!

Pokaż / Dodaj komentarze do:

Audictus Voyager - recenzja słuchawek klasy DJ Monitor
 0